Nie chce pisać, że za drugim razem takie wydarzenia nie mają znaczenia...może całe zamieszanie dookoła kładzie cień na te dobre momenty.
Mija drugi tydzień, kiedy żyjemy sobie w czwórkę. Początki były łatwe, teraz wydaje się, że Julek polubił juz ciepełko naszych ramion i łóżka. Do tego Antek i Julek potrzebują czegoś od nas w jednym czasie. Antek jest zachwycony ale i sfrustrowany. Żal mi się czasem robi. Przytulam ile mogę. Jednak niewiele mogę.
Pępek odpadł wiec zdecydowaliśmy się na kąpiel. Po jakiś 8 dniach. Mamy ten fajny przebierak gdzie schowana jest wanienka, wszystko na poziomie klatki piersiowej, żeby nie musieć się schylac. A to jeszcze jest na kółkach. Plan gotowy. Michał z Antkiem w wannie a ja obok kąpie malucha. Nalewam wody do wanny. Wjeżdżam przebierakiem - na styk. Bez dostępu do kranu wanny, bez dostępu do wanienki - pomyłka . wyjeżdżam. idę z całym tobołem do naszego pokoju. nagrzewanie od nowa. Młody rozebrany nawet nie robi dużo szumu, wkładam do wyprofilowanej wanny. Tylko czego profil to miał być?! Po chińsku, po paru łzach i paru chlusnieciach wodą, chyba oboje odetchnelismy z ulgą .
A pogoda na dziś to słońce i 13 stopni. Tak naprawdę nie obchodziłoby mnie to, bo wystarczy co widzę zza okna. I tak nie planowałam wyjść z domu przez pierwszy miesiąc. No ale pani z kliniki zasugerowala, że może nie warto tyle czekać. Sama się napaliłam, tym bardziej ze bobek nie złapał ode mnie żadnego wirusa w ostatnich dniach. Chyba zbyt spontanicznie bo więcej było przygotowań niż samego spaceru. Ale dla Julka przespany, dla Antka męczący, dla mnie orzeźwiający w promienie słoneczne na mej pięknej, jak zwykle po przejściach facjacie - spacer. Czy ta wiosna juz idzie?! Bo wszystko kwitnie?!
Ano kwitnie. Lepiej niech idzie, bo na pole muszę iść posiać marchewkę :D
ReplyDeleteJeszcze trochę i wejdziesz znowu w wprawę.